Opublikowany przez: agrawa 2011-07-26 21:09:24
Zawsze marzyła mi się długa, szeroka suknia w kolorze śnieżno białym. Decydując się na ślub na koniec sierpnia powinnam się liczyć z tym, że może nie być pogody. Pierwsze godziny tego wielkiego dnia były bardzo deszczowe. Na szczęście wracając od fryzjera minęłam się z deszczową chmurą, która "poszła" w drugą stronę.
Jestem perfekcjonistką, wszystko musi być zaplanowane, ustawione na właściwym miejscu i właściwym czasie. Jeśli coś idzie nie po mojej myśli, niestety nie spotyka się z moim dobrym nastawieniem. Znając swój charakter i podejście do ważnych w życiu wydarzeń, byłam w 100% przekonana, że deszcze zepsuje mi nastrój - jak bardzo się myliłam.
Tego dnia obudziłam się w rewelacyjnym nastroju i taki utrzymywał się do dnia następnego.
Mysłałam, że w kościele zjedzą mnie nerwy, no przecież ile to już się oglądało panien młodych, które zamiast się cieszyć okazywały swoje emocje przez łzy (miejmy nadzieję, że ze szczęścia :) ). U Nas wyglądało to zupełnie, ale to zupełni inaczej - cały czas szeroko uśmiechnięci, wpatrzeni w siebie, czasami okazując się dużymi dziećmi przebrnęliśmy przez ten dzień.
Wielu nam powtarzało: Jak Wy to zrobiliście, że nerwy Was nie zjadły? Odpowiedź: Jeśli wiesz, że dobrze robisz, nie masz wątpliwości, to co się denerwować :)
Wesele przebiegło bardzo podobnie do ślubu - szalona zabawa, zero blokady, szeroki uśmiech, wielka miłość.
Znam ludzi, dla których pierwszy rok małżeństwa okazał się bardzo surową próbą miłości. Nasza miłość jest tak silna, że żadne przeciwności losu nam nie groźne.
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.